Geoblog.pl    kotandglowa    Podróże    Liban    Bejrut Calling
Zwiń mapę
2011
12
lip

Bejrut Calling

 
Liban
Liban, Beyrouth
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Slowem wstepu dolecielismy bezpiecznie na miejsce, co nie oznacza, ze bez problemow. Zaczelo się juz w Krakowie na lotnisku – nasz lot do Warszawy byl opozniony niewiele bo o 45 minut, ale akurat tyle czasu mielismy na przesiadke do Bejrutu. W warszawie szybki bieg przez lotnisko, morderczy wzrok pasazerow, ze musieli na nas czekac przez co wylecielismy o godzine po czasie. Pilot co chiwle przepraszal za opoznienie, które jest spowodowane oczekiwaniem na 3 pasazerow, co nie poprawialo naszej sytuacji. Ale dzieki temu poczulismy smak przygody i uwierzylismy, ze nasza podroz wlasnie sie zaczela.

Przed wyjazdem nie załatwialiśmy wizy w ambasadzie. Okazało się, że dobrze na tym wyszliśmy. W ambasadzie za wizę chcieli nas skasować 30 USD tu na lotnisku dostaliśmy ją za darmo. Miłe zaskoczenie na początek naszej podróży.

Do hostelu dotarlismy o 5 nad ranem szybko uczilismy nasz przyjazd banieczka rumu Morgan spice i lulu. Obudzilo nas starszne trabienie i ruch uliczny, to Bejrut obudzil się do zycia i kazal nam wyjsc na ulice. Nie opieralismy sie.
Bejrut jest bardzo specyficznym miejscem, totalny mix ludzi, ekskluzywnych mieszkan, ktore sasiaduja z ostrzelanymi ruinami. Ale jakims cudem to wszystko do siebie pasuje, nie razi w oczy. Jutro nam dostarcza samochod i zamierzamy wyruszyc na południe, wlasnie dogadujemy najlepsze miejsca z barmanka nad szklanka araku. Zalujcie, ze nie ma was tu z nami :)

Kot

P.S podróż tym razem odbywamy we trójke- jest z nami sumska!

Dzień 2 Bejrut: znowu obudziło nas trąbienie, tym razem była to ciężarówka, mieliśmy wrażenie, ze chce wjechać nam do pokoju, ale ona tylko wyprzedzała i dawała głośno o tym znać całej ulicy. Skoro już nie było mowy o spaniu wyruszyliśmy na poszukiwanie śniadania. Ulice obok znaleźliśmy piekarnie, gdzie byli miejscowi wiec postanowiliśmy spróbować. Oczywiście po angielsku nikt nie mówi, więc oni po arabsku my po angielsku i składamy zamówienie. W końcu wybraliśmy sobie po nazwie to co nam się podobało Kafta i Labneh i czekamy. Minęło 5 minut i nic, pani do nas cały czas podchodziła i pyta talaata kafta, talaata labneh. Więc my mówimy, że nie, że wahid z każdego. Po 15 minutach zrezygnowana pobiegła do sąsiedniego sklepu gdzie ktoś mówił po angielsku i dopiero wtedy mogliśmy nacieszyć się naszym wymęczonym posiłkiem. Na szczęście warto było czekać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Hana, Klatka, Fic i Gui
Hana, Klatka, Fic i Gui - 2011-07-14 16:33
Pozdrawiamy z gorącego Krakowa! Kot oczywiście na zdjęciu pije, no bo co innego ona by mogła robić :) Oczywiście, że zazdrościmy wyjazdu i wrażeń! Uważajcie na siebie i nie łapcie żadnych bakterii :-) "Fala Paulina!"; "Ahoj"; Robert Ci zablokował wszystkich klientów! :)
Buziaki dla Głowy i Sumskiej! i dla Ciebie też, ciesz się :)
 
kotandglowa
kotandglowa - 2011-07-14 21:29
Hana, Klatka, Fic i Gui ja na tym zdjeciu pije kawe!!
 
karka
karka - 2011-07-16 13:56
zdjecie "vero moda" bezcenne!! wrzuce to do firmy jako przyklad "poruszajacego VM"!!
 
 
kotandglowa
Paulina Michał
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 27 wpisów27 39 komentarzy39 355 zdjęć355 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
12.07.2011 - 24.07.2011
 
 
24.06.2008 - 30.07.2008