Geoblog.pl    kotandglowa    Podróże    Liban    Szok kulturowy Sumskiej
Zwiń mapę
2011
15
lip

Szok kulturowy Sumskiej

 
Liban
Liban, Tripoli
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 70 km
 

Do Trypolisu wjechaliśmy ok. godziny 19 przez slumsy i targ. Nachalne spojrzenia sprzedawców, przeraźliwe trąbienie, wygłodzone koty i dzieciaki rzucające butelkami. Ostro mnie to przeraziło, to był mój pierwszy raz w tak biednej dzielnicy. Na ulicach tony śmieci i ich niemiłosierny smród. W Azji mogłabym jeść z ulicy w porównaniu do Trypoli. Kot mnie uprzedzała, że doznam szoku po wizycie w Bejrucie, ale to był dla mnie szczyt braku szacunku do miejsca w którym się mieszka.

Znaleźliśmy hotel Koura, który jest polecany przez lonely planet 51 USD za 3 osoby. Była to enklawa luksusu w obskurnej, obszczanej i co za zaskoczenie, cuchnącej dzielnicy. Hotel bardzo przyjemny, stare kamienne mury, bardzo czysto. Starszy pan się trochę zgorszył kiedy zobaczył, że pijemy piwo w pokoju, uprzedził, że o 12 zamyka hotel więc musimy szybko wrócić z wycieczki po okolicy. A wycieczka po okolicy była „bajkowa”. Ubrałyśmy się z kotem po muzułmańsku, wymieniwszy się długimi ciuchami które posiadamy w ilości znikomej i poszliśmy wszyscy w dzielnicę zaludnioną niemal przez samych facetów. Nie do wszystkich knajp mogłyśmy wejść- niektóre są tylko dla mężczyzn, w ogóle faceci w znacznej przewadze. Po wieczornej wycieczce trochę się uspokoiłam i doszłam do wniosku, że może coś magicznego będzie w tym mieście brudu i zapchlenia. Swoją drogą, warto czasem odwiedzić bliskowschodnie favele, żeby docenić to co się ma. Jakbym musiała tu mieszkać- depresja murowana. Nie toleruję syfu i śmieci na ulicach. Tripoli to miasto śmieci i brudu, poza kilkoma ciekawymi zabytkami nie ma tu nic o czym można by powiedzieć, że jest piękne. W ogóle piękno wydaje się być tutaj pojęciem względnym. Miejscowi zachowują się tak, jakby poczucie estetyki nie istniało. Dodatkowo oblepiający, obezwładniający i zapierający dech w piersiach upał. Nigdy i nigdzie nie pociłam się jak tutaj. Azja to pikuś, Grecja , Włochy niemal Arktyka- blisko wschodni upał to prawdziwe piekło.

Rano wyszliśmy na ulicę i byliśmy bardzo przyjemnie zaskoczeni. Ludzie się do nas uśmiechali, pokazywali nam którędy mamy iść żeby koniecznie zobaczyć jakieś atrakcje, pytali czy mogą nam jakoś pomóc, i że bardzo nas witają w Libanie. Nie ma zaczepiania i wciskania shitowatych souvenirów jak w Azji. Jedzenie na ulicy bardzo tanie i pyszne. Kawa z ulicznego straganu mocna i gęsta kosztuje ok. 250 LL czyli jakieś 50 groszy. Jesteśmy tu jedynymi turystami, w hotelach pustki, podobno w zeszłym roku były pełne, ale w tym ludzie przestraszyli się zamieszek w Syrii. Nam to odpowiada. Czujemy się wyjątkowi, że tu przyjechaliśmy- prawdziwi pionierzy! Poza tym ja osobiście nie lubię chodzić w stadzie i oglądać dokładnie tego samego z międzynarodową bandą i przewodnikiem Lonely pod pachą, więc okoliczności są wymarzone. Z Kotem miałyśmy ciekawą przygodę. Kiedy Fuja, nasz opiekun poszedł oglądać Great Mosque- nam oczywiście nie wolno, bośmy kobiety- usiadłyśmy na chodniku. Po dosłownie chwili pojawił się facet, który momentalnie przyniósł nam krzesła, zaczął wypytywać gdzie mieszkamy, czy jesteśmy tu same, czy nam nie pomóc. Uspokoił się nieco jak powiedziałyśmy, że jesteśmy tutaj z mężczyzną. Co zaskakujące oni w ogóle nie uznają tego, że nikt z nas nie mówi po arabsku. Nadają po swojemu myśląc, że ich rozumiemy- nic dziwnego, większość nie wie gdzie leży Polska. Po tłumaczeniach, że w Europie, między Niemcami i Rosją, ich twarze nadal są naznaczone piętnem niewiedzy.

Reasumując- dla mnie Tripoli to klimat. Ciekawy, inny, zaskakująco brutalny. Klimat biedy, walki o jutrzejszy dzień i wszechobecna tymczasowość. Może to wynik wojny, a może tego że takie tutaj jest życie. Bliski Wschód w wydaniu Tripoli to nie jest baśń z 1000 i jednej nocy. Nie ma tu pięknych zaułków, kwiatów jak w Byblos, nie ma urokliwych miejsc w których można by usiąść i zadumać się nad tajemnicą świata Islamu. To miejsce, które nie nadaje się na kolorowe pocztówki, ale jest warte odwiedzenia- pozbawia złudzeń, że na Bliskim Wschodzie już wszystko gra.

Po przerażającym opisie Sumskiej dodam tylko, że zostajemy w Tripoli na 2 noc. Nam (ja i Głowa) tu bardzo podoba, specyficzny klimat, ciągle coś się dzieje i bardzo życzliwi ludzie. Po zwiedzeniu starego miasta znaleźliśmy hotel Hayek w porcie. 17 USD za osobę ze śniadaniem okna z widokiem na port i bardzo sympatyczna rodzina prowadząca biznes. W tej okolicy miasto wygląda już zupełnie inaczej, czysto, mniej ludzi, piękne widoki na port + udało nam się znaleźć to czego nam najbardziej brakowało całe popołudnie na old city czyli zimne piwko Almaza.
Juro rano chcemy wynająć łódź i popłynąć na wyspy palmowe co ciekawe ceny wahają się od 2 USD do 80 USD więc trzeba chodzić i szukać bo będą starać się wyciągnąć z człowieka jak najwięcej.

ps od jedynego samca w stadzie: Laski, choć nie chcą tego przyznać, robią furorę w mieście..dwie blond niemko-szwedki są powodem ogólnego rozluźnienia muzułmańskich zwyczajów. Trąbią ojcowie rodzin, taksówkarze w swoich 30-letnich mercedesach, żołnierze składają niedwuznaczne propozycje, nastolatkowie proponują ślub i "love forever". Darmowe owoce morza, którymi obdarowali nas lokalsi na promenadzie Trypolisu nie mogły być przypadkowe. Nie zdziwcie się jak wrócę ze stadem wielbłądów, które dostanę w zamian za jedyne kobiety w mieście, które nie chodzą w burkach.
Wracając do 30-letnich mercedesów...Liban to kraj, w którym najlepiej widać, które samochody są warte swoich pieniędzy. W życiu nie widziałem tylu niemieckich pojazdów w jednym miejscu. Tu mają swoje kolejne życie...ukradzione w Niemczech trafiały do Polski i na Ukrainę a z biegiem lat coraz dalej na południowy wschód. Liban jest jak dom spokojnej starości dla BMW. Niechciane w Europie tu znajdują spokój na długie lata.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
lola
lola - 2011-07-20 22:06
Fuja, a jak się mają lokalne dziewuchy? Choć pewnie ich nie widać :)
 
 
kotandglowa
Paulina Michał
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 27 wpisów27 39 komentarzy39 355 zdjęć355 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
12.07.2011 - 24.07.2011
 
 
24.06.2008 - 30.07.2008