Geoblog.pl    kotandglowa    Podróże    Wietnam Kambodża Tajlandia    Fun hour
Zwiń mapę
2008
06
lip

Fun hour

 
Wietnam
Wietnam, Nha Trang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14862 km
 
Po kolejnej calonocnej podrozy dojechalismy do Nha Trang i nie chcac tracic czasu wykupilismy boat trip po okolicznych wyspach (5 dolarow) Wedlug przewodnika obsluga wycieczki nie powie nam zbyt wiele o tutejszych wyspach, ale zapewnia nam przednia zabawe. Zobaczymy.

Wialo nuda... dopoki nie weszlismy na dach statku gdzie jak sie okazalo zaloga statku zrobila sobie impreze piwno krabowa. Szybko zostalismy poczestowani tym i tym i zaczela sie zabawa.
Po pewnym czasie na podloge zaczely pojawiac sie miseczki z pysznym morskim jedzonkiem. Do obiadu przbylo tez sporych piwke, ktorymi czestowala nas caly czas zaloga mowiac przy tym "no beer no fun" ( ciekawostka: po wietnamsku wznoszac toast mowi sie jooool) Jedzenie nie podeszlo zbytnio Dunczykom, ktorzy zostali prz bananach, my za to delektowalismy sie do ostatniej krewetki. :)

Po obiedzie zaczelo sie wietnamskie karaoke a w polaczeniu ze skakaniem do wody rozkrecil sie fajny dancing :) trzeba przyznac, ze bawilismy sie swietnie przy takich hitach jak "hotel california" czy "eternal flame".
Kiedy wydawalo nam sie, ze impreza zmierza ku koncowi zobaczylismy wylatujace za burte kola ratunkowe iuslyszelismy krzyk "fun hour". Na najwiekszym z kol usadowil sie majtek ze skrzynka wina i ananasem. Kazdy podplywajacy (obowiazkowo w kole lub kamizelce) dostawal szklanke wina z ananaskiem a Glowa kiedy powiedzial, ze jest z Polski dostal cala butelke z komentarzem majtka " no dalej co to dla Ciebie, ty nie wypijesz" :)
Po fun hour zostalismy odstawieni na czas wolny na malutka wysepke gdzie zostalismy od razu przygarnieci przez wietnamska rodzine, ktora co chwile podsuwala nam jakies smakolyki, czy to grilowana osmiornice czy to owoce i piwko. Wycieczka jak najbardziej udana choc strasznie intensywna alkoholowo. Kot wymiekla juz na lodce ( bylam spiaca!) a gdy dotarlismy do hotelu ok 18 zapadlismy w letarg. Byl to zdecydowanie dowartosciowujacy dzien dla Kocura, najpierw wpadla w okojednookiemu bandycie, pozniej dorwal ja ojciec rodzinki z wyspy i klepiac ja po brzuchu karmil ja owocami :)

Miasteczko zwiedzilismy dopiero nastepnego dnia jezdzac motorkiem. Zobaczylismy pozostalosci po czamach, Pagode z 14 metrowym bialym budda, oceanarium i duzo plaz z klimatycznymi knajpkami. Spokojne miasto bez naciagaczy, ktore warto zobaczyc.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
maki
maki - 2008-07-14 23:11
Jezu ale fajnie! relax total.. zjarani na wietnamski mahoń.. ech.. Ja mam za to opalone lewe ramie od robienia zimnego łokcia. Drugą łapę dopalam na Kryspinowie, chyba że aktualnie wali z nieba żabami. Wtedy (szczególnie w weekendy) uaktywniają się tak zwane wiśniówki owocówki - jak to mówi Wąski, albo inne psie pasożyty ;) Mówię wam - gryzą jak skurczybyk! gorzej niż tam jakieś tropikalne cholerstwo. pozdrowienia & buziaki!
 
Karka
Karka - 2008-07-15 21:37
no cóż... macie tam atrakcje :) oby tak dalej !!!!! FRED ASTAIRE I DO PRZODU :D
 
stara
stara - 2008-07-16 15:44
No nie pić wodę w wodzie to szczyt przesady?:) ąle tak bym chciała też. A tych biednych kociaków to mają dużo?
 
 
kotandglowa
Paulina Michał
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 27 wpisów27 39 komentarzy39 355 zdjęć355 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
12.07.2011 - 24.07.2011
 
 
24.06.2008 - 30.07.2008